Historia
Tragiczny wypadek na dawnej stacji Dytmarów z udziałem pociągu relacji Katowice-Legnica. Maszynista nawet nie poczuł tego zderzenia.
Nie ma chyba linii kolejowej, na której nie doszło do tragicznego w skutkach wypadku kolejowego. Magistrala Podsudecka nie jest w tym wypadku wyjątkiem. Wiadomo o kilku zdarzeniach zakończonych śmiercią ludzi. W tym artykule przybliżamy tragedię jaka rozegrała się zimową porą w 1985 roku na stacji Dytmarów, w której udział brał pamiętny pociąg relacji Katowice-Legnica.
Do 1985 roku stacja Dytmarów była pod względem techniczno ruchowym w pełni funkcjonalną stacją znaną przede wszystkim z długiego placu przeładunkowego używanego głównie to transportu płodów rolnych. Decyzją z końca 1983 roku stacja została zamknięta pod względem techniczno-ruchowym. Dyżurny ruchu oraz nastawniczowie znaleźli zatrudnienie w prudnickim węźle kolejowym. W Dytmarowie został tylko dróżnik przejazdowy, który jak się dwa lata później okazało zawinił i doprowadził do fatalnego w skutkach wypadku kolejowego.
Był luty 1985 roku, niedziela. Na terenie ziemi prudnickiej trwała koszmarna śnieżyca ograniczająca widoczność do minimum. Około godziny 8:00 dyżurny z Racławic Śląskich powiadomił dróżnika z Dytmarowa o wyjeździe w kierunku Prudnika pociągu relacji Katowice-Legnica. Dróżnik zamknął rogatki.